Ociepliło się :)
Poniedziałek, 27 stycznia 2014 | dodano:27.01.2014Kategoria Pieszo
Km: | 3.20 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:30 | km/h: | 9:22 |
Pr. maks.: | Temperatura: | -7.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Lód na drodze. Na szczęście buty niezawodne. Kolce kijków się ślizgały, a buty nie.
Wyruszając ok. 12tej rzuciłam okiem na termometr. Było -7 stopni. Przyjemne ocieplenie :). Wiatr wieje, ale słabiej.
Zaniosłam list do agencji pocztowej, weszłam do sklepu po drobne sprawunki. Wróciłam do domu.
Palce w rękawiczkach w dobrej formie. Kciuki nie narzekały.
Podobno w Szczecinie sypie śnieg. Do nas na pewno też dojdzie.
Wyruszając ok. 12tej rzuciłam okiem na termometr. Było -7 stopni. Przyjemne ocieplenie :). Wiatr wieje, ale słabiej.
Zaniosłam list do agencji pocztowej, weszłam do sklepu po drobne sprawunki. Wróciłam do domu.
Palce w rękawiczkach w dobrej formie. Kciuki nie narzekały.
Podobno w Szczecinie sypie śnieg. Do nas na pewno też dojdzie.
Krótka trasa, bo bardzo zimno
Niedziela, 26 stycznia 2014 | dodano:26.01.2014Kategoria Pieszo
Km: | 3.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:40 | km/h: | 11:25 |
Pr. maks.: | Temperatura: | -10.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Dziś jest naprawdę zimno. Słońce próbowało wyjść zza chmur, ale albo mu się odechciało, albo się nie udało. Prószy rzadki śnieg. Temperatura z rana -13 stopni, jak wychodziłam ok. południa było -10. Jednak wiatr od wschodu sprawia, że jest jeszcze zimniej. Doszłam tylko do kościoła w Breniu i z powrotem - najkrótszą trasą. A palce w rękawiczkach prawie zamarzły.
Za to w domu ogień pod kuchnią i gorąca herbata malinowa z dodatkiem kilku plasterków imbiru rozgrzały mnie błyskawicznie. Byle do wiosny!
Selma znalazła dziś zamarznięte jajko kury indywidualistki.
Za to w domu ogień pod kuchnią i gorąca herbata malinowa z dodatkiem kilku plasterków imbiru rozgrzały mnie błyskawicznie. Byle do wiosny!
Selma znalazła dziś zamarznięte jajko kury indywidualistki.
Z kijkami do lasu
Czwartek, 23 stycznia 2014 | dodano:23.01.2014Kategoria Pieszo
Km: | 3.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:50 | km/h: | 14:17 |
Pr. maks.: | Temperatura: | -8.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Piękne słońce od samego rana zachęciło mnie do energicznego spaceru. Energicznego, bo o 8mej rano na termometrze było -11 stopni. Na szczęście wiatr się uspokoił, więc nie dokuczało zimno, a w słońcu nawet było ciepło. Tylko droga zmrożona.
W lesie trochę lepiej. Buty, które sprawdziły się doskonale podczas długiej letniej wyprawy, i teraz są niezawodne. Dobrze trzymają się podłoża. Ani razu jeszcze się nie poźlizgnęłam.
Lodowy "dyjament".
Spod domu towarzyszył mi Kajtek - piesek sąsiada. Miło było iść w jego towarzystwie.
W lesie trochę lepiej. Buty, które sprawdziły się doskonale podczas długiej letniej wyprawy, i teraz są niezawodne. Dobrze trzymają się podłoża. Ani razu jeszcze się nie poźlizgnęłam.
Lodowy "dyjament".
Spod domu towarzyszył mi Kajtek - piesek sąsiada. Miło było iść w jego towarzystwie.
Do Łaska w przenikliwym zimnie
Niedziela, 19 stycznia 2014 | dodano:19.01.2014
Km: | 7.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:40 | km/h: | 14:17 |
Pr. maks.: | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Po krótkim, ok. 3 km poniedziałkowym marszu, czułam wielką potrzebę intensywniejszego ruchu.
Pomimo niezbyt sprzyjającej pogody, a jednak nie najgorszej, bo przecież nie padało, postanowiłam pomaszerować do Łaska. Do kościoła, który bardzo lubię. Mały jest, ze smakiem udekorowany. Jego zaletą jest również przyjemna odległość oraz trasa przez las.
Dziś jednak postanowiłam iść asfaltową szosą, żeby sprawdzić tempo. Wybór był słuszny, bo jak już się "rozbujałam" to nawet udało się nie spóźnić.
Zdjęć nie robiłam po drodze, choć kusiła kalina czerwona - z bezlistnymi gałęziami obficie obwieszonymi czerwonymi jagodami.
Kusił też dom, którego okna sa tak rozmieszczone w elewacji, że dom się uśmiecha. Naprawdę. I od razu uśmiech pojawia się i na mojej twarzy.
Przy nastepnej okazji sfotografuję.
Dziś, po powrocie do domu, sfotografowałam jednak ucztujące kury. Tak zimno, więc ugotowałam im makaron z warzywami, okrasiłam smalcem. Podałam po powrocie, bo danie musiało przestygnąć. I chyba widać, że smakuje.
Temperatura -2 do -4 (ale odczuwalna znacznie niższa, bo bardzo wieje).
Pomimo niezbyt sprzyjającej pogody, a jednak nie najgorszej, bo przecież nie padało, postanowiłam pomaszerować do Łaska. Do kościoła, który bardzo lubię. Mały jest, ze smakiem udekorowany. Jego zaletą jest również przyjemna odległość oraz trasa przez las.
Dziś jednak postanowiłam iść asfaltową szosą, żeby sprawdzić tempo. Wybór był słuszny, bo jak już się "rozbujałam" to nawet udało się nie spóźnić.
Zdjęć nie robiłam po drodze, choć kusiła kalina czerwona - z bezlistnymi gałęziami obficie obwieszonymi czerwonymi jagodami.
Kusił też dom, którego okna sa tak rozmieszczone w elewacji, że dom się uśmiecha. Naprawdę. I od razu uśmiech pojawia się i na mojej twarzy.
Przy nastepnej okazji sfotografuję.
Dziś, po powrocie do domu, sfotografowałam jednak ucztujące kury. Tak zimno, więc ugotowałam im makaron z warzywami, okrasiłam smalcem. Podałam po powrocie, bo danie musiało przestygnąć. I chyba widać, że smakuje.
Temperatura -2 do -4 (ale odczuwalna znacznie niższa, bo bardzo wieje).
Zimowy wiosny zew
Poniedziałek, 6 stycznia 2014 | dodano:06.01.2014Kategoria Breń i okolica
Km: | 16.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:00 | km/h: | 8.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | KROSS "White&Blue" |
Ciepło i słońce wyglądające często zza chmur zachęciły mnie do wycieczki na Piaski, o której - myślałam - tylko pomarzyć można o tej porze. Tęsknię za tym pięknym jeziorem, nad którym wiele radości mieliśmy wraz z przyjaciółmi minionego lata.
Wyruszyłam o 11:20.
Pierwszy popasik w lesie po półgodzinnej jeździe, tuż przed celem podróży.
Po 10 minutach już jestem na miejscu.
Tutaj urządziłam sobie prawdziwy piknik z herbatą z termosu i kanapką.
Kusiło, żebu nogi zamoczyć w czyściukiej przejrzystej wodzie, ale wczoraj wieczorem dreszcze odganiałam aspirynką, co mnie się w porę przypomniało. Ręcznik i suche skarpety na zmianę miałam ze sobą. Może następnym razem się uda.
Trochę się chmurzyło, chwilami jednak słońce świeciło na całego.
Przytuliłam się do brzozy, a następnie ruszyłam w powrotną drogę.
Piękny początek rowerowego roku :).
Wyruszyłam o 11:20.
Pierwszy popasik w lesie po półgodzinnej jeździe, tuż przed celem podróży.
Po 10 minutach już jestem na miejscu.
Tutaj urządziłam sobie prawdziwy piknik z herbatą z termosu i kanapką.
Kusiło, żebu nogi zamoczyć w czyściukiej przejrzystej wodzie, ale wczoraj wieczorem dreszcze odganiałam aspirynką, co mnie się w porę przypomniało. Ręcznik i suche skarpety na zmianę miałam ze sobą. Może następnym razem się uda.
Trochę się chmurzyło, chwilami jednak słońce świeciło na całego.
Przytuliłam się do brzozy, a następnie ruszyłam w powrotną drogę.
Piękny początek rowerowego roku :).
Do Bierzwnika
Niedziela, 9 czerwca 2013 | dodano:09.06.2013Kategoria Breń i okolica
Km: | 16.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | FORT "T-34 RUDY" |
Piękny dzień na bliski kontakt z przyrodą.
Dziś jednak wybrałam się do Bierzwnika w interesach, bo na jutro potrzebna gotówka, a najbliższa ścianka, z której można ją wydostać znajduje się własnie tam.
Udało się więc połączyć przyjemną przejażdżkę z załatwieniem sprawy.
Po drodze spotkałam bociana zbierającego pyszności w niedawno powstałym bajorku.
Zachwyciłam się polem kwitnących maków.
Z radością zauważyłam, że kondycja po aktywnie spędzonym urlopie jeszcze się utrzymuje. Przejażdżka była przyjemna i zupełnie nie męcząca.
Trochę niepokoi mnie stan roweru. Czas rozejrzeć się w najbliższej okolicy za kimś, kto przeprowadzi serwis wiernego Rudego.
Dziś jednak wybrałam się do Bierzwnika w interesach, bo na jutro potrzebna gotówka, a najbliższa ścianka, z której można ją wydostać znajduje się własnie tam.
Udało się więc połączyć przyjemną przejażdżkę z załatwieniem sprawy.
Po drodze spotkałam bociana zbierającego pyszności w niedawno powstałym bajorku.
Zachwyciłam się polem kwitnących maków.
Z radością zauważyłam, że kondycja po aktywnie spędzonym urlopie jeszcze się utrzymuje. Przejażdżka była przyjemna i zupełnie nie męcząca.
Trochę niepokoi mnie stan roweru. Czas rozejrzeć się w najbliższej okolicy za kimś, kto przeprowadzi serwis wiernego Rudego.
Dom - Łasko - Dom
Niedziela, 12 maja 2013 | dodano:12.05.2013Kategoria Breń i okolica
Km: | 6.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | FORT "T-34 RUDY" |
Małe kółeczko dla rozruszania kości
Środa, 6 marca 2013 | dodano:06.03.2013
Km: | 2.40 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | FORT "T-34 RUDY" |
Trasa: dom - kiosk - dom okrężną drogą.
Rozpoczęcie nowego sezonu
Sobota, 2 marca 2013 | dodano:02.03.2013Kategoria Breń i okolica
Km: | 13.20 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | FORT "T-34 RUDY" |
Piękne słonce zmobilizowało mnie do wyruszenia w trasę.
Z domu do kiosku w Breniu, a dalej do Klasztornego do sklepu i powrót przez pola i kolonię.
Przy okazji zbadałam przejezdność skrótu przez pola. Jest dobrze, bo słonce już nieźle grzeje, a silny wiatr zawzięcie suszy błoto.
Miałam nadzieję, że uda mi się zobaczyć żurawie. Słychać ich krzyk od kilku dni, ale nie pokazały mi się jeszcze. No cóż, trzeba poczekać.
Na polach mnóstwo oczek wodnych, które dziś wyglądały bardzo ładnie. Prawdziwe niebieskie oczka w zielonych połaciach pól. Na niebie białe obłoczki.
Trochę chłodno, z powodu wiatru, ale do czasu, gdy przyszło mi podjechać po dłuuugie wzniesienie. Rozgrzałam się.
Rudy, jak zawsze, niezawodny. Dał sobie radę i z błotem, i z koleinami, i z wzniesieniem.
Z domu do kiosku w Breniu, a dalej do Klasztornego do sklepu i powrót przez pola i kolonię.
Przy okazji zbadałam przejezdność skrótu przez pola. Jest dobrze, bo słonce już nieźle grzeje, a silny wiatr zawzięcie suszy błoto.
Miałam nadzieję, że uda mi się zobaczyć żurawie. Słychać ich krzyk od kilku dni, ale nie pokazały mi się jeszcze. No cóż, trzeba poczekać.
Na polach mnóstwo oczek wodnych, które dziś wyglądały bardzo ładnie. Prawdziwe niebieskie oczka w zielonych połaciach pól. Na niebie białe obłoczki.
Trochę chłodno, z powodu wiatru, ale do czasu, gdy przyszło mi podjechać po dłuuugie wzniesienie. Rozgrzałam się.
Rudy, jak zawsze, niezawodny. Dał sobie radę i z błotem, i z koleinami, i z wzniesieniem.
spacerek niedzielny z kijkami
Niedziela, 20 stycznia 2013 | dodano:20.01.2013Kategoria Pieszo
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Wybrałam się do lasu. Brak słońca ujął mu tylko trochę urody.
Świeży, bielutki śnieg, świeży zapach i cisza... Chwilami przerywana stukaniem pracowitych dzięciołów.
Spotkałam 2 lisy. Puchate, z białymi krawatami. Pełne energii. Nie zdążyłam wyjąć aparatu.
Może następnym razem się uda.
Przemknęło też małe stadko saren. Niespiesznie.
Mnóstwo śladów zwierząt i... rowerów.
Dopisuję 3 km.
Świeży, bielutki śnieg, świeży zapach i cisza... Chwilami przerywana stukaniem pracowitych dzięciołów.
Spotkałam 2 lisy. Puchate, z białymi krawatami. Pełne energii. Nie zdążyłam wyjąć aparatu.
Może następnym razem się uda.
Przemknęło też małe stadko saren. Niespiesznie.
Mnóstwo śladów zwierząt i... rowerów.
Dopisuję 3 km.