Wpisy archiwalne w miesiącu
Sierpień, 2012
Dystans całkowity: | 54.30 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 6 |
Średnio na aktywność: | 9.05 km |
Więcej statystyk |
Dom - Piaski - Wielkie Wyrwy - Dom
Piątek, 31 sierpnia 2012 | dodano:31.08.2012
Km: | 14.60 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | FORT "T-34 RUDY" |
Dom - Łasko - Dom
Niedziela, 26 sierpnia 2012 | dodano:26.08.2012
Km: | 8.40 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | FORT "T-34 RUDY" |
Kółeczko przez Klasztorne
Niedziela, 26 sierpnia 2012 | dodano:26.08.2012
Km: | 9.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | FORT "T-34 RUDY" |
Moja pierwsza 200-ka... coraz bliżej :))
Środa, 15 sierpnia 2012 | dodano:15.08.2012
Km: | 6.40 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | FORT "T-34 RUDY" |
Taki mały żart. Jeszcze jedna mała wycieczka i uzbieram. Pewnie, gdybym miała licznik, ta wiekopomna chwila nastąpiłaby już dziś.
Znów króciutka trasa do Łaska i z powrotem. Czas najwyższy wprowadzić zmiany w organizacji swojego czasu. Znów pilny termin tłumaczenia przywołał mnie do domu.
Zresztą, po porannych przejaśnieniach niebo zachmurzyło się i raczej można spodziewać się deszczu.
Dobrze, że właściwie już jest po żniwach. Świetnie wyglądają bele siana, leżące na polu. Jakby dziecko olbrzyma porozrzucało klocki.
I jeszcze roślina, która pięknie pachnie, obrasta obficie wszystko, co znajdzie na swojej drodze, ma owoce przypominające ogórki z kolcami. Niestety, nie wiem, jak się nazywa.
Tak wygląda z bliska.
Znów króciutka trasa do Łaska i z powrotem. Czas najwyższy wprowadzić zmiany w organizacji swojego czasu. Znów pilny termin tłumaczenia przywołał mnie do domu.
Zresztą, po porannych przejaśnieniach niebo zachmurzyło się i raczej można spodziewać się deszczu.
Dobrze, że właściwie już jest po żniwach. Świetnie wyglądają bele siana, leżące na polu. Jakby dziecko olbrzyma porozrzucało klocki.
I jeszcze roślina, która pięknie pachnie, obrasta obficie wszystko, co znajdzie na swojej drodze, ma owoce przypominające ogórki z kolcami. Niestety, nie wiem, jak się nazywa.
Tak wygląda z bliska.
Dom - Łasko - Dom (krótsza trasa)
Niedziela, 12 sierpnia 2012 | dodano:12.08.2012
Km: | 6.40 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | FORT "T-34 RUDY" |
Dziś, niestety, króciutka trasa, bo na plecach czuję oddech goniących mnie terminów oddania tłumaczeń. Dwa długie - całodniowe wyłączenia internetu w jednym tygodniu, to katastrofa, zaległości straszne, więc przyjemności musiałam zmniejszyć do minimum. Ech... Ale przecież kiedyś znów pojadę dalej :)
Impuls nieodparty
Niedziela, 5 sierpnia 2012 | dodano:05.08.2012
Km: | 9.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | FORT "T-34 RUDY" |
Burze przetaczają się codziennie. Dzisiejsza znów napędziła mi stracha, ale kiedy w końcu sobie poszła, postanowiłam wskoczyć na rower i ucieszyć się swobodą. Było dość późno, ale przecież nie planowałam dalekiej podróży. Ot, takie małe przewietrzenie ciała i mózgu, który nie chce pracować. Oj, nieładnie.
Asfalt rozgrzany, parujący po burzy, a na nim dzielni wędrowcy - ślimaki.
W Łasku, który był celem mojej wyprawy, zatrzymałam się w barze nad jeziorem, żeby wypić coś chłodnego. Widok, jak z landszaftu, rozleniwiający.
Zdjęcie marnej jakości, ale lepszego nie udało mi się zrobić komórką.
Wróciłam do domu przy świetle zachodzącego słońca.
Asfalt rozgrzany, parujący po burzy, a na nim dzielni wędrowcy - ślimaki.
W Łasku, który był celem mojej wyprawy, zatrzymałam się w barze nad jeziorem, żeby wypić coś chłodnego. Widok, jak z landszaftu, rozleniwiający.
Zdjęcie marnej jakości, ale lepszego nie udało mi się zrobić komórką.
Wróciłam do domu przy świetle zachodzącego słońca.