Wpisy archiwalne w miesiącu
Luty, 2012
Dystans całkowity: | 4.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 2 |
Średnio na aktywność: | 2.00 km |
Więcej statystyk |
Do Agencji (pocztowej) i z powrotem
Piątek, 24 lutego 2012 | dodano:24.02.2012
Km: | 2.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | FORT "T-34 RUDY" |
Mózg nie chciał się obudzić, więc pocztę zawiozłam dziś z samego rana. Ciepło..
Wiosna!
Trasa ta sama, błoto trochę mniejsze, więc podprowadziłam rower tylko jakieś 50 m do przodu. Postęp.
Wiosna!
Trasa ta sama, błoto trochę mniejsze, więc podprowadziłam rower tylko jakieś 50 m do przodu. Postęp.
Na początek - mały rekonesans
Środa, 22 lutego 2012 | dodano:22.02.2012Kategoria Breń i okolica
Km: | 2.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 8.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | FORT "T-34 RUDY" |
Zapachniało wiosną, konto na BS założone, szacowni znajomi już się pojawili (powitani z wielką radością!), zatem wypada choć troszkę obrócić kółka. Wybrałam się do Agencji pocztowej wysłać swoją pracę do klienta.
Pokłady rasowego błota na mojej drodze dojazdowej sugerowały pieszą przeprawę w kaloszach, jako jedyną możliwą dzisiaj. T-34 Rudy dałby sobie zapewne radę z tym błotem. Nie zaufałam jednak swojemu wyczuciu równowagi.
Postanowiłam więc przeprowadzić rower bezpiecznie przez ponad 200 m błota do pięknej i wciąż jeszcze nowej asfaltówki. Ach, jak przyjemnie było puścić się w dół równiutką drogą!
Sprawy pocztowe załatwiłam sprawnie i szybko, jeszcze tylko mała pogawędka z sąsiadką, która też na rowerze wracała ze sprawunkami - i powrót do domu. Tym razem troszkę z górki i trochę pod górkę.
Dystans maleńki, bo to przecież rekonesans, a i zdrowie jeszcze nie całkiem powróciło po 2 tygodniach zmagań z przeziębieniem.
Ale.. udało się! Pierwsze kilometry, pierwsza relacja, pierwsze zdjęcia (jak tylko Misiacz pomoże je wstawić, ech ta technika).
Pokłady rasowego błota na mojej drodze dojazdowej sugerowały pieszą przeprawę w kaloszach, jako jedyną możliwą dzisiaj. T-34 Rudy dałby sobie zapewne radę z tym błotem. Nie zaufałam jednak swojemu wyczuciu równowagi.
Postanowiłam więc przeprowadzić rower bezpiecznie przez ponad 200 m błota do pięknej i wciąż jeszcze nowej asfaltówki. Ach, jak przyjemnie było puścić się w dół równiutką drogą!
Sprawy pocztowe załatwiłam sprawnie i szybko, jeszcze tylko mała pogawędka z sąsiadką, która też na rowerze wracała ze sprawunkami - i powrót do domu. Tym razem troszkę z górki i trochę pod górkę.
Dystans maleńki, bo to przecież rekonesans, a i zdrowie jeszcze nie całkiem powróciło po 2 tygodniach zmagań z przeziębieniem.
Ale.. udało się! Pierwsze kilometry, pierwsza relacja, pierwsze zdjęcia (jak tylko Misiacz pomoże je wstawić, ech ta technika).