Miłe odkrycie i spotkanie
Wtorek, 4 grudnia 2012 | dodano:04.12.2012Kategoria Pieszo
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Przypadek sprawił, że rano znalazłam się w pobliskim Łasku. Co prawda, pojechałam autem, ale zabrałam ze sobą kijki, planując spacer i odkrywanie nowych miejsc.
Śniegu napadało trochę, i mimo braku słońca, jest jasno.
Drzewa, w tym moje ulubione sosny, ustrojone śniegiem wyglądają pięknie.
Wyruszyłam spod szkoły w kierunku "dzielnicy" Łaska o nazwie Chyże. Niestety, chyżo nie dało się iść - raczej dość statecznie z powodu śliskiej drogi. Temperatura w okolicach zera, więc tego można było się spodziewać. Jednak kijki dodają pewności, zawsze to dodatkowa para nóg :)
Kiedy już wydawało mi się, że zagłębiam się w las, spotkała mnie miła niespodzianka. Taki oto drogowskaz,
a przy nim śliczna kapliczka z Jezusem Frasobliwym. W scenerii zimowego lasu wyglądała jak zjawisko.
Poszłam za drogowskazem i znalazłam się przed domkiem, jak z bajki, oraz letnią galerią "W Shopie".
Z domku wyszedł gospodarz, który okazał się być malarzem. Już nie mogę doczekać się obejrzenia obrazów, gdy wrócą z wystawy z Bierzwnika.
W powrotnej drodze zrobiłam jeszcze zdjęcie pomostu przy sympatycznym barze w Łasku. Wtajemniczeni wiedzą, o czym piszę. Tym razem ujęcie z drugiej strony jeziora.
Dystans trudno określić, więc zapisuję 1 godzinę.
Śniegu napadało trochę, i mimo braku słońca, jest jasno.
Drzewa, w tym moje ulubione sosny, ustrojone śniegiem wyglądają pięknie.
Wyruszyłam spod szkoły w kierunku "dzielnicy" Łaska o nazwie Chyże. Niestety, chyżo nie dało się iść - raczej dość statecznie z powodu śliskiej drogi. Temperatura w okolicach zera, więc tego można było się spodziewać. Jednak kijki dodają pewności, zawsze to dodatkowa para nóg :)
Kiedy już wydawało mi się, że zagłębiam się w las, spotkała mnie miła niespodzianka. Taki oto drogowskaz,
a przy nim śliczna kapliczka z Jezusem Frasobliwym. W scenerii zimowego lasu wyglądała jak zjawisko.
Poszłam za drogowskazem i znalazłam się przed domkiem, jak z bajki, oraz letnią galerią "W Shopie".
Z domku wyszedł gospodarz, który okazał się być malarzem. Już nie mogę doczekać się obejrzenia obrazów, gdy wrócą z wystawy z Bierzwnika.
W powrotnej drodze zrobiłam jeszcze zdjęcie pomostu przy sympatycznym barze w Łasku. Wtajemniczeni wiedzą, o czym piszę. Tym razem ujęcie z drugiej strony jeziora.
Dystans trudno określić, więc zapisuję 1 godzinę.